Ruch to zdrowie

Wraz z prowadzeniem w życie mojego planu polegającego na zdrowym odżywianiu, wprowadziłam też swoje ciało w ruch. Idąc za ciosem i modą na pierwszy ogień poszedł Skalpel Chodakowskiej. Jakie to było dla mnie wyzwanie! Połowę ćwiczeń wykonywałam ledwo ciągnąc, części nie potrafiłam zrobić w ogóle, niektóre wydawały się przystępne nawet dla mnie. Dla osoby, która pół życia spędziła na kanapie przed telewizorem. Jednak moda szybko przemija, Skalpel zaczął mnie nudzić.. Nudziła mnie monotonia ćwiczeń,  spokojny głos Ewy. Zaczęłam więc szukać innych wrażeń i wtedy trafiłam na Tiffany. To było coś dla mnie! Energetyczna muzyka, proste, kilkuminutowe układy. Chętniej więc odpalałam komputer i wyginałam się przed monitorem. Chciałam jednak jakoś usystematyzować sobie plan treningowy i wtedy sięgnęłam po 30dniowe wyzwanie Jillian. Oczywiście nie udało mi się go zrealizować do końca, gdyż czasem po pracy nie miałam siły nawet na to 30minutowe fikanie. Jednak wyzwanie nadal gdzieś jest w mojej głowie i próbuję przejść wszystkie levele w myśl zasady, że każdy ruch to zdrowie. Dlatego na chwilę obecną łączę Jillian z zumbowaniem dwa razy w tygodniu. Co będzie potem? Tego tak naprawdę nie wie nikt. Jak widać nie jestem w stała w swoich planach treningowych, jeszcze się miotam i szukam aktywności dla siebie. Niemniej jednak planuję nadal ćwiczyć co najmniej 3 razy w tygodniu w domu + 2 razy w tygodniu na zumbie. I będę nadal wierna zasadzie, że każdy ruch coś daje.  Nawet jeśli jest taki nieusystematyzowany, jak ten mój.


A w myśl zasady, że nie patrzymy tylko na wagę, ale mierzymy swoje obwody, raz w miesiącu wykonuję takie pomiary.  I tutaj też mogę pochwalić się efektami współmiernymi stracie kilkunastu kilogramów smalcu. Szkoda tylko, że jak tak dalej pójdzie, to zostanę bez biustu ;)

Idealia

Hand made dla ubogich :-) Paletka na cienie.

Od zawsze lubię coś sama zrobić, stworzyć, pozmieniać itp. Niestety nie jestem osobą bardzo utalentowaną ani też bardzo cierpliwą :-) ale jednak takie moje hand made sprawia mi wiele radości. Szczególnie mogę się wyżyć kiedy np.pakuję prezent dla kogoś bliskiego, robię dla kogoś kartkę, prezent itp. I chciałabym się podzielić tym, że nie trzeba robić takich rzeczy na wielką skalę, idealnie, drogo itp. Można prosto i po swojemu, a i tak jest duża frajda.


Pomysł na paletkę cieni z pudełka po płycie CD zaczerpnęłam z internetu. Nie pamiętam już skąd dokładnie, ale widziałam to na kilku stronach i filmikach. Miałam dużo cieni, pojedynczych, podwójnych, a i tak zazwyczaj malowałam się kilkoma, bo reszta gdzieś ginęła :) Dlatego stwierdziłam, że dobrze gdyby były w jednym miejscu.

Do wykonania potrzebujemy:
- pudełka po płycie CD
- świeczki
- igły/ wykałaczki
- kleju (ja użyłam kleju magic - do kupienia w większości sklepów papierniczych)


1. Podgrzewamy opakowanie z cieniem od spodu na świeczką aby rozgrzać klej, którym przyklejony w środku jest cień.
2. Delikatnie igłą wydobywamy cień w metalowym pudełku.
3. Przyklejamy do naszego pudełka po CD (z którego wcześniej usuwamy tą czarną część, gdzie wkłada się płytę.
4. I tyle :) Ostrzegam, że mogą być ofiary w postaci cieni - podczas wyciągania niektóre lubią się kruszyć, więc trzeba robić to ostrożnie.

Mi się te paletki idealnie sprawdzają, mogę je wszędzie ze sobą zabrać, prawie wszystkie cienie mam w jednym miejscu, zużyte można usunąć i zastąpić nowymi wkładami (np. z inglota).

Brązy/ beże itp.


Kolory (zdecydowanie do uzupełnienia przed latem!):)


balloongirl

Jem zdrowo - plan dni 1-3

Może jeśli będę spisywać plan na kilka dni z góry łatwiej będzie mi się go trzymać.. Przetestujemy :)

Najważniejsze to mieć dobrze wyposażoną lodówkę i jeść regularnie. Zbyt mało jedzenia = głód = jedzenie zbyt dużo i czego popadnie. Mam więc zamiar planować i się kontrolować.
W środę kolejne planowanie no i rozliczenie tego poniżej :-)
Wish me luck! 



balloongirl

Zdrowe jedzenie - zakupy

Co kupować aby jeść zdrowo i posiłki były urozmaicone... Podejrzewam, że większość z osób, które zaczynają przygodę ze zdrowym jedzeniem staje przed tym dylematem.




Ja staram się kierować kilkoma zasadami.

- rzeczy, które kupuję, muszą mi smakować. Nie raz już kupiłam coś, co nie do końca lubię, i później to wyrzucałam. Wyrzucaniu jedzenia mówimy oczywiście NIE :) więc staram się tego nie robić.
- kupuję w większości świeże warzywa, nie przetworzone itp.
- owoce także są zdrowe i dozwolone! Jednak staram się je jeść do południa, później skupiam się tylko na warzywach.
- białko to podstawa! Jest to podstawowy budulec, i aby nasza dieta była zdrowa a organizm silny, białko powinno się jeść w każdym posiłku.
- staram się kupować rzeczy, które mają jak najprostszy skład
- czasem zdarzy się coś nie do końca idealnego, ale nie popadajmy w paranoję :-)

Moje zakupy z ostatnich kilku razów. Do moich ulubionych sklepów należą zdecydowanie Lidl i Biedra, co widać poniżej :) Ale lubię je za świeże warzywa i owoce, duży wybór, za to że wszystko można kupić w jednym miejscu. No i blisko mam... :-)


- woda niegazowana

- jogurt

- serki wiejskie 

- suszone pomidory

- cynamon

- pomarańcze

- seler naciowy

- avocado

- papryka

- pomidory

- mozarella

- wędzony pstrąg i makrela

- kalarepa
- sałata rzymska

- woda (jak zwykle :))
- mango
- pomelo
- mleko
- pomidory w puszce
- jogurt grecki
- mozarella
- oliwki
- pomidorki
- serek wiejski
- ogórek
- brokuły
- kalafiory
- udka z kurczaka
- piersi z kurczaka
- kiwi

- marchewki
- rzodkiewki
- serki wiejskie
- jogurty
- seler naciowy
- cukinia
- avocado
- gruszki
- łosoś świeży i wędzony

- jogurt
- mleko
- woda
- pieczywo ryżowe
- ksylitol
- wrapy (niestety nie pełnoziarniste)
- łosoś wędzony
- szpinak świeży
- łosoś
- cukinia
- ogórek
- kiwi

- roszponka
- jogurt
- woda
- piersi z indyka
- mleko
- serek wiejski
- truskawki (hiszpańskie... ale co tam:P)
- banany
- masło
- avocado
- pasta czosnkowa
- banany
- brie
balloongirl

Zaświeć się na niebiesko czyli o autyzmie – rozwijanie stref eksperckich.

Autyzm jest całościowym zaburzeniem rozwoju. Wpływa na funkcjonowanie w różnych obszarach życia. Przejawia się nieprawidłowościami w zakresie nawiązywania interakcji społecznych, komunikacji, zachowania, zabawy czy odbieraniem wrażeń zmysłowych. Jest wiele symptomów i objawów, które powinny niepokoić rodziców małych dzieci i doprowadzić do interwencji oraz spotkania z psychiatrą. 


Niemniej każde dziecko autystyczne, z którym zetknęłam się podczas swojej pracy było inne, gdyż różnice między dziećmi autystycznymi są ogromne. Zaburzenie to nadal jest dla mnie wielką zagadką i chętnie wyszukuję nowych informacji w internecie, czytam publikacje naukowe oraz blogi rodziców dzieci autystycznych czy specjalistów pracujących z osobami autystycznymi. Bo każda nowa informacja, każdy nowy pomysł jest dla mnie na wagę złota. I mimo że z dziećmi autystycznymi pracuję już od kilku lat, ciągle odnajduję w pracy nowe wyzwania i trudności. Mogę jednak powiedzieć, że taka praca jest moją pasją. Chcę się nadal rozwijać w tym kierunku, chcę szukać nowych dróg w swojej diagnostyczno – terapeutycznej ścieżce. 

A dzisiejsza notka powstała pod wpływem obejrzanego ostatnio filmu Maria i ja. Film ten opowiada o relacji ojca z autystyczną córką, codzienności życia osoby z autyzmem i pomaga ten świat nam odkrywać. Mi też pomógł, bo znalazłam w nim coś nowego, mimo wiedzy, mimo pracy, mimo doświadczenia.

2 kwietnia był Światowy Dzień  Wiedzy na Temat Autyzmu. Zaczynam powoli dostrzegać również w Polsce działania mające na celu przybliżenie tego zaburzenia rozwojowego zwykłym, niezainteresowanym tematem ludziom. I to mnie cieszy :)

Idealia 

Co jeść w pracy?


Jednym z moich największych problemów żywieniowych jest jedzenie w pracy. Praca wraz z dojazdem zajmuje mi codziennie ok. 9-10 godzin. Wypadałoby zjeść w tym czasie przynajmniej dwa posiłki.

Ale co jeść aby było:

- zdrowo
- smacznie
- syto
- wygodnie
i żeby nie było nudno...


Najłatwiej sięgnąć po pieczywo i inne produkty mączne, których staram się unikać. Jeśli nie mam innego wyjścia albo mam wielką ochotę jem pieczywo ciemne. Ale staram się nie kupować i nie jeść w ogóle, ponieważ wolę węgle pochodzące z płatków owsianych, tortilli, kaszy, ryżu.

Posiłki 'pracowe' są dla mnie wyzwaniem tak samo jak ogólne zaplanowanie całodziennego jadłospisu. Chciałabym jeść co najmniej 5 posiłków. I pierwszy problem pojawia się z samego rana, kiedy to nie mam czasu zjeść śniadania w domu... 


Chciałabym zapisywać wszystko co jem, aby wyeliminować błędy, móc spojrzeć na to z perspektywy i jakoś ustabilizować. Planuję zacząć od soboty :-) bo wtedy też na spokojnie sobie poukładam jadłospisy na kilka dni.


Chciałabym też tutaj wrzucić kilka propozycji jedzenia do pracy, może kiedyś komuś się to przyda, a także ja będę mogła wrócić do tych wpisów, kiedy zabraknie mi pomysłów :-) 


Balloongirl

Zdrowe żywienie

Zawsze byłam gruba. Siedzący tryb życia, niezdrowe jedzenie, kaloryczne napoje, słodycze i przekąski wcale nie wpływały pozytywnie na stan rzeczy. Jednak z początkiem roku kiedy postanowiłam wprowadzić nowy  plan na życie wiedziałam, że muszę zmienić także to. Przygotowywałam się do tego powoli. Czytałam porady żywieniowe, wertowałam blogi fitnessowe w poszukiwaniu inspiracji i od stycznia ruszyłam z kopyta.


Nie mam konkretnego planu, nie ze wszystkim radzę sobie jeszcze tak, jakbym chciała, ale zmiany są widoczne. Przede wszystkim wyeliminowałam ze swojej diety wszelkie zapychacze, słodycze i niezdrowe przetworzone produkty. Na dobre zagościły u mnie warzywa oraz białko praktycznie w każdym posiłku. Nie używam już tłuszczu, nie smażę. Mięso grilluję lub piekę, węglowodany dostarczam sobie pod postacią kasz, pełnoziarnistego makaronu czy ryżu.  Nie opycham się nimi, bo dobre, bo smaczne, bo chcę zjeść więcej. Pieczywo jem tylko ciemne i jedynie na śniadanie. Nie kupuję tłustych mięs, kabanosików, tłustej wędliny czy żółtego sera. Za to na moim stole zagościły jajka, serek wiejski, chudy biały ser, kefiry , łosoś czy tuńczyk. Staram się jeść 5 posiłków dziennie, choć przy moim trybie pracy jest to czasem niewykonalne. Ba, ale nauczyłam się robić proste sałatki z tego co mam pod ręką i w pracy nie zapycham się drożdżówkami czy innymi szitami, tylko otwieram pojemnik i wcinam zieleninę z kurakiem. 

Jasne, zdarzają się jeszcze wpadki.. czasem zjem coś słodkiego, czasem wypiję coś gazowanego, ale to nie jest codziennością tylko świętem. Po prostu staram się jeść zdrowo i racjonalnie. 


Czasem jeszcze mam wrażenie, że jem za mało, że dostarczam sobie niedobrą ilość kalorii, że mój metabolizm zwolni i spadnie całkowicie do zera, ale chyba nie jest tak źle.. bo wyliczam swoje zapotrzebowanie kaloryczne, a nie prowadzę jakiejś głupiej diety 1000 cal czy innego Dukana.  A waga leeeeeeeeeci. Wiadomo, że ze słonia spada szybciej.. wiadomo, że nie samo racjonalne żywienie, ale też wprowadzenie systematycznego ruchu na to wpływa (o tym następnym razem ;) ).. ale jest mnie już prawie 16 kg mniej. 

Idealia

Zumbowy komebek!

Kiedy trochę na siłę szukałam sobie aktywności, by odnaleźć się w swoim nowym życiu trafiłam na zumbę. Spodobała mi się bardzo, bo nikt nie oceniał tego, że ruszam się jak słoń w składzie porcelany, że nie łapię wszystkiego w lot.. a do tego wszystkiego mega kop pozytywnej muzyki, ruchu i endorfin wytworzonych w mózgu. Ach, latałam na nią raz w tygodniu przez jakiś miesiąc, ale wszystko co dobre szybko się kończy i koleżanka, z którą chodziłam zrezygnowała. Pewnie można sobie pomyśleć „co z tego, że koleżanka zrezygnowała? Ty nie musiałaś”. 
Niby nie musiałam, ale jestem na tyle „wybitną” jednostką, która ma ogromne problemy z pójściem gdzieś samotnie do nieznanych mi osób.  Nie zrobię tego i już! (oczywiście nad tym mocno pracuję i być może już bym to zrobiła, ale chyba brakowało mi odwagi, by to sprawdzić).
Oczywiście wszystkie powody, które świadczyły na nie są irracjonalne i każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek może je obalić. No ale nie zmienię siebie hop siup, więc uczę się akceptować pewne moje defekty i zaburzenia, ale także je zwalczać ;)



Kiedy wprowadziłam w styczniu zmianę swojego życia o 180 stopni coraz bardziej zaczął doskwierać mi brak takich wspólnych zajęć ruchowych. Brakowało mi też na nie czasu, bo każdą wolną chwilę spędzałam praktycznie za kółkiem. Ale kurs prawojazdowy się skończył i pojawiły się wolne wieczory. Zaczęłam więc szukać wśród koleżanek kompana do wspólnych wypadów. No i jest! W tym tygodniu udało mi się wrócić na zumbę i mam wielką motywację, by trwało to dalej. Za mną już dwa wieczory spędzone na fikaniu, skakaniu, tańczeniu, na ruchu wśród innych..i ta wielka dawka endorfin, która pojawia się po zajęciach. Dziś tez jestem pozytywnie nabuzowana. Dziś też odeszły gdzieś smutki i niepokoje.. i z utęsknieniem będę czekać na wtorek, gdy znowu stanę na sali pełnej osób i oddam się godzinnemu szaleństwu.

Idealia

Siatkówka - amatorsko

Gdy jesteśmy dorośli, nie studiujemy, nie chodzimy do szkoły, najczęściej skupiamy się na sportach indywidualnych. Siłownia, basen, bieganie, ćwiczenia w domu itp. Rzadko mamy okazję uprawiać sporty grupowe. A szkoda! Jest to świetna okazja aby nie tylko poprawić kondycję i zdrowo spędzić popołudnie, ale także aby spędzić czas ze znajomymi, pośmiać się, powygłupiać i poczuć element zdrowej rywalizacji.


Nie bójmy się inicjatywy!

Może mamy w swojej pracy czy wśród znajomych osoby, które chciałyby pograć w siatkówkę, piłkę nożną, koszykówkę itp. W mojej pracy udało się zebrać kilka osób i raz w tygodniu wynajmujemy salę gimnastyczną w miejscowej podstawówce. Dwie godziny grania to gwarantowane zakwasy - mięśni brzucha i policzków - ze śmiechu :-) Jeśli chodzi kilka osób koszt nie jest duży, a dla tego relaksu i uderzenia endorfin na pewno warto.


Siatkówka jest też sportem w miarę bezpiecznym (choć trzeba uważać na palce i nadgarstki - warto je rozgrzać, nawet przed amatorską grą), w grze amatorskiej mało "agresywnym" i dobrym dla każdego. Oczywiście mogą zdarzyć się kontuzje, sama wylądowałam na pogotowiu ze stłuczoną ręką... No ale warto :-)

Siatkówkę kocham od zawsze. A właściwie od podstawówki, kiedy moim wuefistą był trener siatkówki. Przez całą szkołę podstawową i średnią chodziłam popołudniami na SKS oraz grałam ile się da z kolegami i koleżankami na podwórku. Później przyszły studia zaoczne, gdzie okazji do grania nie miałam wcale. Dlatego tym bardziej cieszy mnie możliwość gry ze znajomymi z pracy. Po ciężkim, często stresującym dniu jest to rewelacyjny sposób na odreagowanie. Możemy też lepiej poznać naszych współpracowników. Na boisku każdy jest równy - czy to recepcjonistka czy też dyrektor :)

Poza tym... Z kącika amerykańskich naukowców:

1 godzina gry w siatkówkę to ok. 200 - 450 kalorii
1 minuta śmiechu spala ok. 12 kalorii i przedłuża życie o 10 minut i jest dla nas warta tyle, co 45 minut odpoczynku

Polecam!

balloongirl



Zapach wyraża więce niż tysiąc słów..


Zawsze lubiłam otaczać się pięknymi zapachami. Zapach jest dla mnie czymś, co ma podkreślić moją naturę, kobiecość, wzbudzić zainteresowanie. Potrafi również pokazać jaki mam nastrój. Stąd chyba wywodzi się moja wielka miłość do perfum.  Nigdy nie kupiłam podróbki, kolekcja rozrosła się do kilkunastu flakonów i wielkiej skrzynki odlewek różnej maści. Bo zapach jest integralną częścią mnie. Perfumy to moja mała pasja, jeszcze w powijakach, jeszcze niezbadana,  ale już wiem w jakim zapachu będę czuła się dobrze, co będzie do mnie pasować.


Kiedy koleżanka zaproponowała wypad na warsztaty perfumiarskie ochoczo przystałam na jej propozycję.  Podczas pobytu w perfumerii miałam okazję zapoznać się z czystymi olejkami danej grupy zapachowej, a także powąchać wiele zapachów marek niszowych, które te nuty zawierały. Wiedza o tym, co dany zapach ma zawierać pozwalała otworzyć nos na poszukiwanie danej nuty, co było fajnym doświadczeniem. 

I znowu obudziło się moje chciejstwo przygarnięcia nowego zapachu i jużjuż wertuję forum w poszukiwaniu kolejnej możliwości zakupu jakiejś małej odlewki, która zajmie honorowe miejsce w wielkiej skrzyni. Jedynym minusem mojej małej pasji jest to, że nie potrafię znaleźć już nic dla siebie w Sephorach czy innych Douglasach, bo moje serce całkowicie wyrywa się w stronę marek niszowych.  No i jeszcze koszta..jednak kupowanie na mililitry jest ekonomiczne i pozwala otaczać się coraz to nowymi zapachami. A tak obiektywnie patrząc swoich pełnowymiarowych flakonów nie zużyje pewnie do końca życia ;)


Idealia

Zmień się w 5 minut… no może w 20 ;)


Jednym z listy miliona celów, które sobie wyznaczyłam na swoje życie była nauka makijażu. Wzięło się to stąd, że makijaż zawsze traktowałam po macoszemu. Z racji wykonywanego zawodu i pracy w środowisku ściśle feministycznym nigdy nie miałam poczucia, że coś należy robić ze swoją twarzą. Na co dzień wystarczał mi jakiś krem tonujący, puder i tusz do rzęs. I tak przez całe życie.


 Aż tu nagle zamarzyły mi się zmiany!

Zaczęłam oglądać tutoriale, zastanawiać się, co do mnie pasuje. Jednak postanowiłam również oddać się w ręce profesjonalistki i odbyłam weekendowy kurs makijażu. Poznałam tam tajniki makijażu dziennego i wieczorowego, dowiedziałam się jak używa się bronzera, fluidu, różu, co zrobić by wyglądać lepiej.

I tak to się zaczęło. W ciągu miesiąca moja kosmetyczka rozrosła się dwukrotnie. 


Nie wychodzę już z domu bez pełnej tapety na twarzy i wcale nie czuję się w niej źle. Ba! Czuję się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. I choć wiem, że moja technika pozostawia jeszcze wiele do życzenia i dużo nauki przede mną.. to się nie poddaję. A moja kosmetyczka czeka na kolejne zakupy kolorówki, które lada dzień powinny przylecieć.

Idealia

Jedzeniowy mix

Staram się. A waga ani drgnie. Pani wago i Panie centymetrze bardzo proszę o jakiś ruch :)

Mniej więcej tak to wygląda. Do tego na stałe w moim menu gości owsianka, serek wiejski, świeżo wyciskane soki itp.


Z ćwiczeniami bywa troszkę gorzej. Ostatnio Idealia poleciła mi ćwiczenia z Jillian  Michaels - program 30 day shred. Są dość krótkie (niecałe 30 min), podoba mi się jak Jillian je prowadzi, ćwiczenia szybko się zmieniają dzięki czemu nie ma monotonii. Polecam szczególnie dla początkujących takich jak ja. Myślę, że te 30 dni może być dobrym wstępem do bardziej zaawansowanych ćwiczeń. A jeśli dla kogoś te 30 minut to zbyt mało - zawsze można na koniec dodać na przykład skakankę :)

Balloongirl

O nauce francuskiego słów klika..

Smartfon jest dla mnie jedynym gadżetem typu „must have”. I kiedy ponad miesiąc temu zostałam właścicielką coraz to lepsiejszego modelu, stwierdziłam, że warto wykorzystać swą ukochaną zabawkę do nauki języka. Aplikacji językowych jest mnóstwo. Oczywiście ściągnęłam kilka, ale tylko jedna zawładnęła mym sercem tak, że nie rozstajemy się  już od 39 dni ;)


39 dni temu zostałam opiekunem mej małej, wirtualnej koali. Koalę trzeba karmić, trzeba się z nią bawić, a także kłaść spać. A aby móc to zrobić należy najpierw zarobić pieniądze. Pieniądze zarabiamy oczywiście ucząc się coraz to nowszych słówek. Telefon mam zawsze przy sobie, więc na naukę francuskiego poświęcam każdą podróż komunikacją miejską. Oprócz tego codziennie kiedy położę się do łóżka również przynajmniej 15 minut spędzam na powtarzaniu słówek. I tym sposobem mam kontakt z odświeżanym językiem ok. 45 minut dziennie. Czego chcieć więcej? ;)


Wiadomo, że same słówka nie wystarczą, bo również gramatyka leży i kwiczy, choć pewnie znajduje się gdzieś w otchłani pamięci. Ale na gramatykę nadejdzie czas, gdy w końcu znajdę jakieś porządne repetytorium… i będę miała więcej czasu. Bo na razie w moim życiu przeważa wkuanie przepisów.

A jak wygląda ma ulubiona kolala można zobaczyć tutaj: https://play.google.com/store/apps/details?id=koala.my&hl=pl

Idealia

Reaktywacja :)

Kurczę no... miało być regularnie a wyszło jak wyszło :( Ale będzie poprawa, musi być :-)


Z planem 30-dniowym poległam i ja :) Wyzwanie okazało się dla mnie zbyt duże i czasochłonne. Ale co nieco z niego wyciągnęłam dla siebie, przede wszystkim listę 100 celów, nigdy wcześniej nie wypisywałam czegoś takiego i sporo rzeczy mi to uświadomiło.

Na czym stoję teraz? Skupiam się przede wszystkim na zdrowym odżywianiu i ćwiczeniach. Bardzo ważne dla mnie jest aby na stałe zmienić swój jadłospis. Idzie mi całkiem dobrze, choć nie idealnie. Ale jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. 

Także pewnie z mojej strony wpisy będą częściej o zdrowym odżywianiu, inspiracjach, posiłkach, ćwiczeniach. No i mam nadzieję postępach i rezultatach :-)





balloongirl

Cisza na morzu..

Pofolgowałam sobie..

Plany z wyzwania 30dniowego odeszły w niepamięć z różnych powodów i spadku formy, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jestem fajterem i wracam do gry o siebie i swój rozwój. Może to nie był jeszcze odpowiedni czas na podjęcie takiego wyzwania?

Jednak nie oznacza to, że spoczęłam na laurach. Cały czas szukam dla siebie jakichś aktywności, próbuję nowych rzeczy, nowych zadań. Staram się żyć w zgodzie ze sobą i wychodzi mi to coraz lepiej. Nieuchronnie zbliża się koniec prawojazdowego kursu, więc czas wziąć się za przygotowywanie do nowego egzaminu teoretycznego. A oprócz tego dalsze pogłębianie zasad zdrowego żywienia, wyszukiwanie nowych potraw, gotowanie coraz to lepszych rzeczy. I powrót do aktywności fizycznej po kilku dniach błogiego lenistwa. Ostatnio porzuciłam Chodakowską, ale znalazłam chyba coś, co bardziej mi odpowiada. I w myśl zasady, że każdy ruch fizyczny coś daje ( a daje naprawdę, to widać!) od jutra podejmuję się 6dniowego treningu z Tiffany Rothe. Może wytrwam, choć na razie czarno to widzę ;)

No i zmotywowanie siebie do powrotu tutaj. Tak, to też plan na najbliższy tydzień.

Idealia

Przez kilka dni staram się żyć perfekcyjnie

Tydzień próbowania nowych rzeczy za mną. Nie jestem zadowolona. Wprawdzie kilka rzeczy nowych zrobiłam, starałam się przełamać swoją rutynę, ale nie przekroczyłam swoich granic, z czego nie jestem zadowolona. 

Przede mną tydzień perfekcyjnego stylu życia. Oj to będzie dla mnie sprawdzian :) Mam zamiar jeść co najmniej 5 posiłków dziennie, codziennie jeść warzywa do każdego posiłku, owoce jeść tylko do dwóch pierwszych posiłków, nie słodzić cukrem, ćwiczyć przez 6 dni w tym tygodniu, spać co najmniej 7 godzin oraz być na bieżąco z pielęgnacją.

Plan na jutro.

Posiłki:

I  - owsianka z kiwi
II  - placuszki otrębowe + owoc
III - sałatka (feta, łosoś wędzony, sałata lodowa, pomidorki)
IV - omlet z pieczarkami,pomidorki, sok świeżo wyciskany z warzyw
V - serek homo 0% + ogórek

Aktywność fizyczna: siatkówka 2 godziny

Uroda: peeling całego ciała + kremy wyszczuplające i na rozstępy


W tym tygodniu wykorzystam też w końcu mój groupon i zapiszę się do fryzjera. Wielkich zmian nie planuję, bo polubiłam moje długie włosy, chyba taką długość miałam ostatnio jak szłam do komunii :) Poza tym ja akurat się już w życiu fryzurowo wyszalałam i nie potrzebuję :) 

Mam również zamiar codziennie ubrać się w miarę elegancko do pracy, nie ma odpuszczania! I przez 2 dni będę chodzić na obcasach. O! :-)








Buscar

 

About

Zmiana zmianę pogania - rozwój osobisty dwóch maruderów Copyright © 2011 | Tema diseñado por: compartidisimo | Con la tecnología de: Blogger