Wraz z prowadzeniem w życie
mojego planu polegającego na zdrowym odżywianiu, wprowadziłam też swoje ciało w
ruch. Idąc za ciosem i modą na pierwszy ogień poszedł Skalpel Chodakowskiej.
Jakie to było dla mnie wyzwanie! Połowę ćwiczeń wykonywałam ledwo ciągnąc,
części nie potrafiłam zrobić w ogóle, niektóre wydawały się przystępne nawet
dla mnie. Dla osoby, która pół życia spędziła na kanapie przed telewizorem.
Jednak moda szybko przemija, Skalpel zaczął mnie nudzić.. Nudziła mnie
monotonia ćwiczeń, spokojny głos Ewy.
Zaczęłam więc szukać innych wrażeń i wtedy trafiłam na Tiffany. To było coś dla
mnie! Energetyczna muzyka, proste, kilkuminutowe układy. Chętniej więc
odpalałam komputer i wyginałam się przed monitorem. Chciałam jednak jakoś
usystematyzować sobie plan treningowy i wtedy sięgnęłam po 30dniowe wyzwanie
Jillian. Oczywiście nie udało mi się go zrealizować do końca, gdyż czasem po
pracy nie miałam siły nawet na to 30minutowe fikanie. Jednak wyzwanie nadal
gdzieś jest w mojej głowie i próbuję przejść wszystkie levele w myśl zasady, że
każdy ruch to zdrowie. Dlatego na chwilę obecną łączę Jillian z zumbowaniem dwa
razy w tygodniu. Co będzie potem? Tego tak naprawdę nie wie nikt. Jak widać nie
jestem w stała w swoich planach treningowych, jeszcze się miotam i szukam
aktywności dla siebie. Niemniej jednak planuję nadal ćwiczyć co najmniej 3 razy
w tygodniu w domu + 2 razy w tygodniu na zumbie. I będę nadal wierna zasadzie,
że każdy ruch coś daje. Nawet jeśli jest
taki nieusystematyzowany, jak ten mój.
A w myśl zasady, że nie patrzymy
tylko na wagę, ale mierzymy swoje obwody, raz w miesiącu wykonuję takie
pomiary. I tutaj też mogę pochwalić się
efektami współmiernymi stracie kilkunastu kilogramów smalcu. Szkoda tylko, że jak
tak dalej pójdzie, to zostanę bez biustu ;)
Idealia
Idealia
0 komentarze:
Prześlij komentarz