Zumbowy komebek!
Siatkówka - amatorsko
Gdy jesteśmy dorośli, nie studiujemy, nie chodzimy do szkoły, najczęściej skupiamy się na sportach indywidualnych. Siłownia, basen, bieganie, ćwiczenia w domu itp. Rzadko mamy okazję uprawiać sporty grupowe. A szkoda! Jest to świetna okazja aby nie tylko poprawić kondycję i zdrowo spędzić popołudnie, ale także aby spędzić czas ze znajomymi, pośmiać się, powygłupiać i poczuć element zdrowej rywalizacji.
Nie bójmy się inicjatywy!
Może mamy w swojej pracy czy wśród znajomych osoby, które chciałyby pograć w siatkówkę, piłkę nożną, koszykówkę itp. W mojej pracy udało się zebrać kilka osób i raz w tygodniu wynajmujemy salę gimnastyczną w miejscowej podstawówce. Dwie godziny grania to gwarantowane zakwasy - mięśni brzucha i policzków - ze śmiechu :-) Jeśli chodzi kilka osób koszt nie jest duży, a dla tego relaksu i uderzenia endorfin na pewno warto.
Siatkówka jest też sportem w miarę bezpiecznym (choć trzeba uważać na palce i nadgarstki - warto je rozgrzać, nawet przed amatorską grą), w grze amatorskiej mało "agresywnym" i dobrym dla każdego. Oczywiście mogą zdarzyć się kontuzje, sama wylądowałam na pogotowiu ze stłuczoną ręką... No ale warto :-)
Siatkówkę kocham od zawsze. A właściwie od podstawówki, kiedy moim wuefistą był trener siatkówki. Przez całą szkołę podstawową i średnią chodziłam popołudniami na SKS oraz grałam ile się da z kolegami i koleżankami na podwórku. Później przyszły studia zaoczne, gdzie okazji do grania nie miałam wcale. Dlatego tym bardziej cieszy mnie możliwość gry ze znajomymi z pracy. Po ciężkim, często stresującym dniu jest to rewelacyjny sposób na odreagowanie. Możemy też lepiej poznać naszych współpracowników. Na boisku każdy jest równy - czy to recepcjonistka czy też dyrektor :)
Poza tym... Z kącika amerykańskich naukowców:
1 godzina gry w siatkówkę to ok. 200 - 450 kalorii
1 minuta śmiechu spala ok. 12 kalorii i przedłuża życie o 10 minut i jest dla nas warta tyle, co 45 minut odpoczynku
Polecam!
balloongirl
Zapach wyraża więce niż tysiąc słów..
Zawsze lubiłam otaczać się pięknymi zapachami. Zapach jest
dla mnie czymś, co ma podkreślić moją naturę, kobiecość, wzbudzić
zainteresowanie. Potrafi również pokazać jaki mam nastrój. Stąd chyba wywodzi
się moja wielka miłość do perfum. Nigdy nie kupiłam podróbki, kolekcja rozrosła
się do kilkunastu flakonów i wielkiej skrzynki odlewek różnej maści. Bo zapach
jest integralną częścią mnie. Perfumy to moja mała pasja, jeszcze w powijakach,
jeszcze niezbadana, ale już wiem w jakim
zapachu będę czuła się dobrze, co będzie do mnie pasować.
I znowu obudziło się moje chciejstwo przygarnięcia nowego zapachu i jużjuż wertuję forum w poszukiwaniu kolejnej możliwości zakupu jakiejś małej odlewki, która zajmie honorowe miejsce w wielkiej skrzyni. Jedynym minusem mojej małej pasji jest to, że nie potrafię znaleźć już nic dla siebie w Sephorach czy innych Douglasach, bo moje serce całkowicie wyrywa się w stronę marek niszowych. No i jeszcze koszta..jednak kupowanie na mililitry jest ekonomiczne i pozwala otaczać się coraz to nowymi zapachami. A tak obiektywnie patrząc swoich pełnowymiarowych flakonów nie zużyje pewnie do końca życia ;)
Idealia
Zmień się w 5 minut… no może w 20 ;)
Jednym z listy miliona celów, które sobie wyznaczyłam na
swoje życie była nauka makijażu. Wzięło się to stąd, że makijaż zawsze
traktowałam po macoszemu. Z racji wykonywanego zawodu i pracy w środowisku
ściśle feministycznym nigdy nie miałam poczucia, że coś należy robić ze swoją
twarzą. Na co dzień wystarczał mi jakiś krem tonujący, puder i tusz do rzęs. I tak
przez całe życie.
Idealia
Jedzeniowy mix
O nauce francuskiego słów klika..
Smartfon jest dla mnie jedynym
gadżetem typu „must have”. I kiedy ponad miesiąc temu zostałam właścicielką
coraz to lepsiejszego modelu, stwierdziłam, że warto wykorzystać swą ukochaną
zabawkę do nauki języka. Aplikacji językowych jest mnóstwo. Oczywiście
ściągnęłam kilka, ale tylko jedna zawładnęła mym sercem tak, że nie rozstajemy
się już od 39 dni ;)
Reaktywacja :)
Kurczę no... miało być regularnie a wyszło jak wyszło :( Ale będzie poprawa, musi być :-)
Z planem 30-dniowym poległam i ja :) Wyzwanie okazało się dla mnie zbyt duże i czasochłonne. Ale co nieco z niego wyciągnęłam dla siebie, przede wszystkim listę 100 celów, nigdy wcześniej nie wypisywałam czegoś takiego i sporo rzeczy mi to uświadomiło.
Na czym stoję teraz? Skupiam się przede wszystkim na zdrowym odżywianiu i ćwiczeniach. Bardzo ważne dla mnie jest aby na stałe zmienić swój jadłospis. Idzie mi całkiem dobrze, choć nie idealnie. Ale jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Także pewnie z mojej strony wpisy będą częściej o zdrowym odżywianiu, inspiracjach, posiłkach, ćwiczeniach. No i mam nadzieję postępach i rezultatach :-)