Smartfon jest dla mnie jedynym
gadżetem typu „must have”. I kiedy ponad miesiąc temu zostałam właścicielką
coraz to lepsiejszego modelu, stwierdziłam, że warto wykorzystać swą ukochaną
zabawkę do nauki języka. Aplikacji językowych jest mnóstwo. Oczywiście
ściągnęłam kilka, ale tylko jedna zawładnęła mym sercem tak, że nie rozstajemy
się już od 39 dni ;)
39 dni temu zostałam opiekunem
mej małej, wirtualnej koali. Koalę trzeba karmić, trzeba się z nią bawić, a
także kłaść spać. A aby móc to zrobić należy najpierw zarobić pieniądze.
Pieniądze zarabiamy oczywiście ucząc się coraz to nowszych słówek. Telefon mam
zawsze przy sobie, więc na naukę francuskiego poświęcam każdą podróż
komunikacją miejską. Oprócz tego codziennie kiedy położę się do łóżka również
przynajmniej 15 minut spędzam na powtarzaniu słówek. I tym sposobem mam kontakt
z odświeżanym językiem ok. 45 minut dziennie. Czego chcieć więcej? ;)
Wiadomo, że same słówka nie wystarczą,
bo również gramatyka leży i kwiczy, choć pewnie znajduje się gdzieś w otchłani
pamięci. Ale na gramatykę nadejdzie czas, gdy w końcu znajdę jakieś porządne repetytorium…
i będę miała więcej czasu. Bo na razie w moim życiu przeważa wkuanie przepisów.
A jak wygląda ma ulubiona kolala
można zobaczyć tutaj: https://play.google.com/store/apps/details?id=koala.my&hl=pl
Idealia
0 komentarze:
Prześlij komentarz